21 października 2013

trudne słowo - Dizajn


Jako że lubimy ponadczasowy dizajn, niewymuszony każual, ciekawe printy wybraliśmy się parę dni temu na otwarcie Festiwalu Designu. Traf chciał, ze wernisaż odbywa się jakieś osiem kroków od naszej hacjendy wiec zaryzykowaliśmy. Podbijamy pod fakryke na Targowej a tu same futra, kaszkiety i inne kaszaloty z fifkami, bardzo mądre rozmowy prowadzą, o współczesności i kryzysie, formie i normie-no ja to z tego nic nie skumałem.
A my standardowo- szorty, puchówka i adiki i wio!
Oczywiście z psami nie wpuszczali ale Kuba ściemnił, że ja tak w zasadzie to jestem bardzo brzydkim dzieckiem z hirsutyzmem i po udarze. Ochroniarz miękka dupa wiec weszliśmy sobie bez problemów. Zaczęliśmy nonszalancko od samej góry- piętro nr. 4- M.prawie umarła z zadyszki ale jakoś się doczłapaliśmy. Pierwszy nasz łup- cukierki przy stoisku z klamkami- trochę nie widziałem związku ale były pyszne. W ogóle tematem przewodnim tej edycji było jedzonko.   


 Nawet było kilku kucharzy i pichcenie live ale do degustacji nie dotrwaliśmy. Polak jak to Polak ustawił się w kilometrowej kolejce do wyszynku a my spasowaliśmy i w drodze powrotnej na chatę zaliczyliśmy szybki szoping w Biedronce. Z dizajnem nie miało to nic wspólnego ale kolacja z tego wyszła pyszna. Wracając do festiwalu- wytypowaliśmy naszego faworyta- wszyscy byliśmy zgodni, że najlepszym projektem by uchwyt do plazmy w kształcie Maryjki- daliśmy lajka i zdjęcie prezentujemy. Generalnie rzecz biorąc mało było psich gadżetów więc wyszliśmy nieco rozczarowani. Ja z dizajnu i tak najbardziej lubię moja miskę (pełną!)...













SUBIEKTYWNY WYBÓR HITÓW WYSTAWY








Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.