Tym razem będzie na poważnie bo i sprawa nie jest błaha. Wiem, że przyzwyczailiście się do mojego poczucia humoru ale wydarzenia ostatnich dni nie napawają optymizmem. Nie ma się co oszukiwać, jest źle. Wyniki badań potwierdziły, że przyatakował mnie rak o niezbyt wdzięcznej nazwie kostniakomięsak (med. osteosarcoma). Jest to nowotwór złośliwy kości. Statystyki pokazują, ze występuje zazwyczaj u samców ras dużych - czyli takich gagatków jak ja. Może pojawić się na różnych etapach życia ale najczęściej ok. 3 lub 8 roku zycia. Przyczaja się przeważnie na kończynach i powoduje kulawiznę. Tak jest i w moim przypadku, od kulawej łapki się wszystko zaczęło, to był pierwszy widoczny objaw zmian w kościach. Zmian, które ulokowały się pod mięśniem i, jako , że jestem pakerem, długo spod mięśnia wybić się nie mogły. Mam wyjątkowego pecha ponieważ u mnie umiejscowił się wysoko, prawie przy miednicy co uniemożliwa amputację łapy - peszek! Teoretycznie można by mi wyciąć łapkę z jej kawałkiem ale oznaczałoby to problemy z utrzymaniem organów wewnętrznych na swoim miejscu - bez stelaża w postaci miednicy wątróbka albo nerki mogłyby nie czuć się za dobrze.
Jakie są opcje w przypadku takiego schorzenia? Otóż jest ich kilka, co jedna to droższa albo bardziej dla mnie upierdliwa.
1. Radioterapia - nie wykonywana w Polsce. Na naświetlania trzeba by jechać do Słowenii lub Austrii. Koszt to ok. 12 tys. i dłuuugi urlop w pracy.
2. Amputacja + chemia - daje niezłe wyniki ale w moim przypadku praktycznie niemożliwa. Przedłuża życie o ok. rok. Należy przy tym pamiętać, że każde naruszenie zainfekowanego mięśnia / kości pobudza raka, który nieleczony, odrasta dwa razy szybciej.
3. Sama chemia - która ma za zadanie zahamować rozwój nowych komórek rakowych. Można ją ogarnąć na dwa sposoby - podawać w domu w rękawiczkach mega chemiczne piguły przez 5 dni w kilku seriach albo raz na 3 tygodnie podłaczać się do rury, która pompuje w chore ciałko chemię w płynie. Zabieg trwa ok. 2 godziny i trzeba go wykonywać w gabinecie weterynaryjnym przy znieczuleniu i najlepiej na stojąco. Już po drugiej dawce można wstępnie stwierdzić, czy terapia działa czy jednak niekoniecznie. przy dobrych wiatrach przedłuża życie o kilka miesięcy.
Taka terapię można przeprowadzić w Warszawie i Wrocławiu (termin oczekiwania na pierwszą wizytę to, w zależności od miejsca, od 1 do 3 tygodni) oraz innych mniejszych i nielicznych ośrodkach. Na przykład w naszym mieście Łodzi nikt się tym nie zajmuje. Koszt jednej sesji może byc bardzo różny w zależności od użytych preparatów, miasta, lekarza (ok. 150-500 zł + leki, prześwietlenia itp.).
4. Nie robić nic i dać piesiowi żyć tyle ile mu będzie dane. Niestety rak powoduje ból, który się nasila wraz z jego rozwojem. Mozna go uśmierzać lekami, do czasu...
Kostniakomięsak powoduje przerzuty do jednego organu - są to płuca. Przed każdą kolejną sesją chemii wykonywane są zatem kontrolne prześwietlenia. Na szczęście ja mam płuca sportowca, lata biegania przy, za, przed i ponad rowerami się opłaciły.
K. zrobił riszercz w internetach i poumawiał nas na wizyty w różnych miastach co by mieć najszerszy ogląd sprawy. Ja w tym czasie wylegiwałem się na kocykach, powłóczyłem nóżką i czekałem na rozwój wypadków. Po zastrzykach mniej bolało i na spacerach ciekałem jak dziki bawół. Ostateczni, po licznych konsultacjach i burzliwej naradzie rodzinnej, zdecydowaliśmy się na chemie w Zgierzu. Taki test dla Was zrobię - zamiast karmy przetestuję dopalacze.
Wczoraj miałem pierwszą sesję. Najpierw RTG. Następnie umieścili nas w pokoju rehabilitacyjnym i podłączyli do kroplówki z mieszanką specjalnie dla mnie przygotowaną, normalnie poczułem się wyróżniony. Półtorej godziny pompowania i wróciliśmy do domu. Spałem do wieczora z małą przerwą na siku i parówkę (przecież wiem, że były w niej tabletki, helo! ). Potem też spałem, aż do rana. Kuleję, trochę stękam ale się nie poddaję bo żal mi po prostu na K. patrzeć jak się martwi. Zaciskam więc zęby i próbuję się do niego uśmiechnąć ogonem. Kolejna sesja na początku sierpnia. Do tego czasu tylko tabletki na bolące kości i staramy się nie traktować mnie jak inwalidę.
Kochani fani - badajcie swoje psy ! Róbcie im badania przesiewowe, róbcie regularnie RTG. Nie lekceważcie żadnych objawów. Lepiej mieć opinię przewrażliwionego właściciela niż chorego zwierzaka. Życzę wam wszystkim jak najlepiej ale, jeśli komuś przydarzyłoby się to co mnie, to M. i K. służą pomocą. Jesteśmy obecnie całkiem dobrze wyedukowaną rodzinką jeśli chodzi o ten temat.