25 września 2014

Po co jesteś ?

W poprzednim wpisie podzieliłem się z Wami swoimi przemyśleniami nt. zawiłości tożsamości.
Jeśli już wicie Kim jesteście (ja nadal się waham) pozostaje odwieczne pytanie o sens życia czyli -  Po co?

Po co tu jestem?
Po co wstaje co rano?
Po co szwendam się pomiędzy innymi ?

Jaki sens ma ta codzienna mordęga? Czy wszystko dzieje się po coś? Odpowiem Wam moi mili na te pytania zgodnie z tym, co podpowiada mi moja psio-szafiarska natura. Zacznijmy więc od początku...

marzec 2008 - w ciemnej piwnicy, na sianie, w iście biblijnych okolicznościach przychodzę na świat. Po co ? Celem nadrzędnym tej sytuacji było uczynienie mojego przyszłego właściciela najszczęśliwszym człowiekiem na globie. Udało się!   Ilekroć K. na mnie patrzy, nawet jeśli początkowo towarzyszy temu obrzydzenie, zawsze finalnie są przytulaski i radość obopólna.

lipiec - wrzesień 2008 - cinżko choruje, umieram prawie. Po co? Celem wystawienia K. na pierwszą z wielu prób. Muszę przecież sprawdzić czy mój człowiek wart jest tego zaszczytu aby mnie mieć na wyłączność. Obaj zdajemy egzamin!

kwiecień 2009 - gonie pszczołę i daje się ugryźć. Po co? Po pierwszym seansie filmu Rocky wydawało mi się, ze obita morda i podpuchnięta kufa będą wyglądały seksi. Nie wyglądały. Na dodatek strasznie bolało i mam już na całe życie nauczkę, żeby nie łapać paszczą niczego co brzęczy.

lipiec 2009 - popełniam pierwszy mord. Pozbawiam życia niewinnego gołębia. Po co ? sam nie wiem, to była klasyczna zbrodnia w afekcie. Po tym wydarzeniu omijam wszelkie ptactwo bo wyrzuty sumienia ciążą mi do dziś.

wrzesień 2010 - jestem już na tyle dorosły, że zostaję - jak to się pięknie mów - dopuszczony. Tylko szkoda, że bez żadnych instrukcji i nic romantycznego z tego nie wychodzi. Po co ? Chyba miałem spłodzić małe Stafaniątka ale akcja zakończyła się fiaskiem.


Przez kolejnych kilka lat nic ciekawego się nie dzieje. Kolejni ludzie pojawiają się i znikają. Taras w Zgierzu jest całym moim światem.

luty 2012 - pojawia się w naszym życiu M. Po co ? Chyba żeby wybić nas z tej naszej małej stabilizacji, wyciągnąć z domu do świata. Ten przełomowy moment sprawił, że:

- mogłem bezkarnie wchodzić na łózko i wylegiwać się w pościeli do południa
- nauczyłem się malować i chodzić w spódnicy
- miałem okazję spróbować sushi i wielu innych potraw, które wraz z nią zawitały pod strzechy
- zostałem blogerką
- przeprowadziłem się do prawdziwego miasta

marzec 2013 - zakładam bloga. Po co ? Celem uszczęśliwienia jeszcze większej części populacji. Udało się ?


17 września 2014

Kto ty jesteś ?

Czasami zastanawiam się nad odpowiedzią na to pytanie. Szczególnie kiedy nadchodzi jesień i popadam w melancholię. Tak zwany stan zawieszenia. Na przykład zawieszam się na ścianie. Ale nie ja haczyku tylko wygląda to mniej więcej tak, że przez dłuższą chwilę stoję, kark rozluźniony, głowa zwisa, wzrok wlepiony w jeden punkt. Punkt na absolutnie gładkiej, nowo wymalowanej ścianie, który nie jest dostrzegalny żadnym innym okiem poza moim. Stan zawieszenia potrafi trwać do kilku minut albo dopóki któryś z zaniepokojonych domowników mnie z niego nie wyrwie. Stoję i myślę. no bo niby wyglądam jak pies, nawet całkiem rasowy ale jestem blogerką. Paraduje czasem w ludzkich ciuchach, jem ludzkie jedzenie i spię z ludźmi na ludzkim szezlongu. Jednocześnie walę kupę na dworze czyli nie jak ludzie (tzn. zazwyczaj nie jak ludzie).
Najbardziej się gubię jak do mnie mówią ci moi. Bo mówią różnie i mącą mi tym w głowie potwornie.
Przykładowe słowa określające Stefcika:

Stefan - klasycznie i po ludzku

Sztefi - z niemiecka (jestem Niemcem spod Częstochowy ? a tam przypadkiem nie rezydowali Szwedzi? Ciekawe jak po szwedzku byłoby Stefan...)

Bubinek (to od rana albo jak mnie na długo zostawili i mają wyrzuty sumienia)

Koza (w wakacje byliśmy w ZOO i faktycznie, pewne podobieństwo dostrzegam)

Nutria (???)

Gorylica (to po tym jak byli w kinie na "Planecie Małp") 

Kuc Zagłady ( to jak robię głupią minę)

Niuniuś (o nie...)

Ta Pierdoła ( to głównie M.)

Śmierdziuch  (to w zasadzie zawsze M.)


słowem : pies o wielu twarzach



No i badź tu mądry KIM JA JESTEM ? 
Wychodzi na to, że najbliżej mi do kameleona. Szczególnie jak rzygam całą noc ( a musicie wiedzieć, że rzygam nader często) i podobno zielenieje od tego. 
W Wikipedii wyczytałem, że tożsamość to wizja własnej osoby. No to ja mam wizję siebie taką, że jestem zajebisty i śliczny i pachnę fiołkami niezależenie od tego czy w danej chwili jestem ogarniętym szałem kucem walczącym z chrześcijanami miotaczem ognia czy szafiarką w berecie pozująca do zdjęć w windzie.

A czy Wy zadajecie sobie czasami pytanie - Kim własciwie jestem? (w sensie : nie ja tylko Wy)
Kolejne w szeregu będzie pytanie - Po co jestem? Ale o tym innym razem...