29 lipca 2014

Wakacyjny poradnik wujka Stefana czyli walizkowy niezbędnik

 Niedawno, z nieskrywanym zdziwieniem odkryliśmy, że istnieje coś takiego jak "lista walizkowa" czyli spis rzeczy, jakie zabiera się na kolonie. Jak się domyślamy, na takiej liście wymienione są wszystkie bibeloty, które masz przed wyjazdem włożone do walizki / plecaka, od ciuchów, przez leki po prezerwatywy. Jeszcze bardziej zdziwiło nas to, że ludzie faktycznie takich list używają. Z tego co wyczailiśmy dzięki FB (nieustające źródło abstrakcyjnych informacji) listy takie przygotowują matki pakujące swoje pociechy. Przygotowana i zalakowana lista ląduje na dnie plecaki i wtedy już można z czystym sumieniem wykopać bachora z domu na czas dłuższy.

Miny M. i K. jak się o tym dowiedzieli - bezcenne. M. zrobiła risercz w pracy - nikt nic nie wiedział w tym temacie. Pozbawieni tych doświadczeń, moi samopakujący się koloniści i obozowicze postanowili nadrobić zaległości i zakpić tym samym ze mnie. Przygotowali mi uniwersalną listę na wypad za miasto (harmonizującą z kolorem  mojej walizki od Loui Vuittona) . Efekt widoczny poniżej. Kopirajty nie zastrzeżone, możecie śmiało korzystać z tych mądrości.



21 lipca 2014

# red carpet


Po wywiadzie jakiego (prawie) udzieliłem stacji TVN moje parcie na szkło nie słabnie. Wręcz przeciwnie, rozjuszyło mnie to na maksa. Słucham sobie hitów Frankie Goes to Hollywood i nieustannie szukam sposobności jakby się tu wkręcić do mediów. Póki co, jedyne szkło z jakim mam do czynienia do aparat M. ale czuje, że to nie to, to za mało. Żal przecież patrzeć jak taki talent się marnuje co nie?  Trwa to już trochę i przyznam, że miałem krótką chwilę zwątpienia. Próbowałem nawet przerzucić się na światek artystyczny. Relacje z próby wdarcia się do muzeum czytaliście już pewnie. Jednakże po tym, jak zostałem tam potraktowany widzę, ze ci wszyscy artyści to są o kant d**y rozbić i bohema z plakatówkami nie jest dla mnie. Niedawno moja kumpela Dorota (najnormalniejsza chyba osoba w tym całym przybytku) podesłała mi link do castingu "Ukrytej prawdy". I to bym strzał w dziesiątkę! Znam tę produkcję od podszewki gdyż M. i K. miażdżą ten serial co dzień w porze obiadowej. Nic przecież tak nie poprawia trawienia jak słychanie o ludzkich dramatach. Wystroiłem się zatem jak stróż w Boże Ciało i poszedłem opromienić ich swoim blskiem. W sumie było mi obojętne jaką role dostanę - byłem gotów zagrać niewiernego kochanka, głodzoną ciotkę, barona pieczarkowego czy noworodka z hirsutyzmem - byle by zaistnieć! Niestety, ekipa castingowa okazał się być wysoce niekompetentną stwierdzając, że nadaje się co najwyżej do głaskania. Banda gamoni. . Głaskanie to macanie, a czy ja do pornola się zgłosiłem?!? Wyszedłem stamtąd co najmniej tak ostentacyjnie jak wszedłem i z prawdziwie gwiazdorskim fochem.

Nie zraziło mnie to jednak bo swą wartość znam i wiem, że się nadaje. Nadaję się co najmniej do śniadaniówki a tym bardziej do serialu. Siedzę teraz i śledzę ogłoszenia, szukam kolejnych drzwi, które by się chciały przede mną otworzyć. Mieszkam w końcu w mieście Filmówki, a co więcej od tejże rzut beretem. Postanowiłem, że daje sobie rok, jeśli w tym czasie nikt nie pozna się na moim talencie wyprowadzam się do Stolycy! Już to zapowiedziałem K. a ten popukał się tylko w czoło stwierdzajac, że w Warszawce takich jak ja na pęczki a poza tym korki i śmierdzi ale co on tam wie! Jak kocha to się poświęci.

Póki co, wspomniana wyżej Dorotka, która chyba jest jakąś sławną producentką, wpisała nas z M. na listę statystów do Kulturanka. Takiej niszowej produkcji ale za to w technikolorze. Czekamy z niecierpliwością na telefon z wytwórni.
A potem to już tylko - Hollywood here I come!




1 lipca 2014

Nieoczekiwana zamiana miejsc czyli rzecz o rasie



 M. i K. mają taką dziwną grę, która trochę mnie przeraża bo nie do końca wiem co to wszystko dla mnie oznacza. Boję się konsekwencji jeśli by mieli swoje pomysły kiedyś wcielić w życie.Po krótce zasady są takie, że na zmianę zadają sobie rożnie modyfikowane pytanie "A gdyby Stefcik był człowiekiem to..." i druga osoba ma podać odpowiedź. Oto kilka przykładów co by rozjaśnić Wam w głowach:

M.: a gdyby Stefcik był człowiekiem to jakiej muzy by słuchał?
K.: na bank byłby psychofanem Britney Spears
M.: ?!?
K.: ale wolałby te nowsze utwory...

M. : a gdyby Stefcik był człowiekiem jakie filmy by lubił oglądać ?
K.: tylko te z Keanu Reevesem

K. : ej a wiesz jakim głosem mówiłby Stefan gdyby był człowiekiem?
M. : cienkim ?
K.: Samuela L. Jacksona i tak jak on nosiłby kaszkiet Kangola

M. : a jaki byłby ulubiony malarz Stefcik jakby był człowiekiem?
K. : Pollock
M.: ej, ale trzymaj się zasad, odpowiadasz za Stefcik nie za siebie!
K. : no to Kossak
M. : ...
K. : no to powiedzmy, że Stefcik nie byłby fanem malarstwa w ogóle, a szczególnie olejnego
M.: mam wrażenie, ze jednak nadal nie trzymasz się zasad ;)


No to może odwrócimy nieco zasady gry i zastanowimy się jakimi psami byli by moi Szanowni Państwo. Otóż tak sobie leżę na tarasie i kminię...
K. musiałby być jakimś bysiorem, ale takim bardziej fit, po którym nie widać, że żywi się głównie snickersami i od czasu do czasu tylko wpitala sushi przepijając wszystko browarem (albo i trzema). Rasa zdecydowanie pracująca i zimnolubna, no i żeby nie brzmiało z niemiecka. Jego wymarzony buldog odpada ale może znajdę w atlasie jakiegoś psa pociągowego.
M. to bardziej piesek kanapowy, taki który dzieli czas miedzy kanapę, lodówkę a wannę. Choć nie, to zbyt krzywdzące bo jednak po 2h przed lustrem zawsze udaje jej się w końcu wyjść do pracy i nawet robi to dość regularnie i dojeżdża tam o własnych siłach. To musi być coś gadatliwego i z długim włosiem. No i żeby nie brzmiało z francuska...

Po godzinach buszowania w necie znalazłem idealnych odpowiedników: K. to wypisz wymaluj bullmastiff ! Znacie to przysłowie, że człowiek upodabnia się do swojego pupila ?
Z M. miałem większy problem ale po wczorajszej wizycie u fryzjera wygląda jak wyjątkowo smutny chart afgański...


Łączy w sobie spokój i opanowanie z silnym charakterem i instynktem obronny. Energiczny o spokojnym temperamencie. Czujny pies stróżujący. Wymaga konsekwentnego postępowania i socjalizacji w związku z tendencją do dominacji. Wymaga regularnego usuwania martwego włosa oraz zaspokojenia sporych potrzeb ruchowych. Krótka sierść o barwie płowej lub rudobrązowe.
















Umaszczenie różne, czesto ciemna maska.
Długa szata wymaga częstego strzyżenia i mycia.Niezależny o zywym usposobieniu. Trudny do ułozenia. Obecnie żadko wykorzystywany do pracy, popularny na wystawach. Wymagają zabaw ruchowych dla "upustu" energii, lecz nie powinny być spuszczane ze smyczy na otwartym terenie.