7 stycznia 2015

spod kołdry



Zauważyliście, ze wszyscy podsumowują?
Dodają, mnożą i dzielą przez sześć swoje doświadczenia z minionego roku.
O co chodzi ja się pytam? I zaczynam sam podsumowywać, tak z automatu.
No i wychodzi mi, ze moim niekwestionowanym sukcesem a.d. 2014 było przekonanie M., że miejsce psa jest na łóżku a najlepiej pod kołdrą. Długo stawiała opór ale końcu dała się przekonać (z lekką pomocą K. i po zmienieniu poszewki na najtańszy sort), że ślady łap na prześcieradle są niczym w porównaniu z przyjemnością, jaka płynie z dzielenia sypialni ze mną (bez głupich skojarzeń proszę!). Kolejny bastion zdobyty. Wytrenowałem się już nawet na tyle, że potrafimy, wszyscy w trójkę, zrobić kanapkę z ludzi, w której to odgrywam rolę nadzienia wciskając się miedzy ich dwoje. Taka ze mnie - rzekłbym - wisienka na torcie.



3 komentarze:

  1. Haha, u nas nie ma w domu żadnych drzwi więc psy z automatu przekonały nas, że ich miejsce w ciągu dnia jest na łóżku. Za to naszym rutynowym obowiązkiem jest zgonienie towarzystwa z łoża przed (naszym) snem i wytrzepanie prześcieradła z piachu. Któregoś razu zabraliśmy się z kolei za pranie kołdry.Takiej tony piasku to jeszcze nie widziałam. No, ale co zrobić. Jest pies, jest piach, jest miłość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stefik poprzednio miał kanapę ze skaju - łatwoczyszczącą się. W łodzi sezlong jest materiałowy ale po roku zganiania go i obkładania kanapy różnymi odstaraszącymi przedmiotami wyszkolił się z wciskania dupki między pilota, książkę a latarkę. Po dwóch latach miałczenia K. pod tytułem "Zobacz kto przyszedł, zobacz jaki on jest śliczny, pewnie mu zimo na podłodze, pewnie odlezyny juz ma bidulka, nie żal ci go? " odpusciłam i tak oto Stefi biegnie sprawdzić czy sypialnia otwarta kiedy tylko wystawię lewą stopę za próg mieszkania. Dziwnym trafem to własnie na łóżko ma najmocniejszy sen i największe chrapanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostaliście przez nas nominowani do Liebster Blog Award ;)
    http://www.przybijlape.eu/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń

Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.