W drodze wyjątku i po kilku długich tygodniach zaakceptowałem jeszcze prosiaki.
Tym bardziej dziwi mnie czemu Martyna ostatnio stwierdziła, że żyjemy na kocią łapę.
"Żyjemy" czyli, że ja też ?!? W głowie mi się to nie mieści, jak tak można i co to oznacza ?
Jako że nie doszedłem do satysfakcjonujących wniosków postanowiłem podsłuchiwać ich dalej w tym temacie i chyba już wiem co to znaczy.

Według moich obliczeń
na kocią łapę polega na:
- spaniu w soboty do południa
- przerwach na kawę
- oglądaniu tvki do północy
- jedzeniu frytek
- obgadywaniu znajomych
- podglądaniu sąsiadów
- obieraniu ziemniaków
...a jeśli to nie o to chodziło to przepraszam.