5 listopada 2013

projekt: szezlong


Właśnie mija rok odkąd przeprowadziliśmy  z Kubą cały nasz majdan do Łodzi. Ogólnie nie miałem problemu z zaaklimatowaniem się w Wielkim Mieście. Sporo miejsca, fajny parczek, nowe czyste ściany do ochlapania- dla mnie bomba.

Jedna tylko rzecz mnie bolała w temacie nowego mieszkanka- oto Stefcik znalazł się na podłodze i dostał zakaz wchodzenia na wyrko i szezlong. Ciężko to przeżyłem. W Zgierzu miałem swoją własną kanapę. Paskudna była okrutnie trzeba przyznac (pomarańczowy skaj !!!) i nie pasowała do niczego poza Stefcikową dupką. Teraz szezlong stoi elegancki ale co z tego. Jak tylko nikt nie patrzył wkradałem się ukradkiem ale zawsze kończyło się to tak samo- kopem w poślad. Podchody były szczególnie jak zostawałem sam na chacie. Strasznie mnie rozśmieszali kolejnymi metodami powstrzymania mnie przed uwaleniem raciczek na kanapie- a to jakieś gadżety rozrzucali a to gąbki zdejmowali- nic czego Stefcik by nie pokonał.


Aż w końcu poszli po rozum do głowy i dopiąłem swego. Kuba połączył się ze mną w cierpieniu, zrobił słodką minkę i jako te dwie śliczne pierdoły rozczuliliśmy serce Martyny. Niniejszym ogłaszam, że od 2 tygodni mam swój oficjalny kocyk do leżenia na kanapie- dowody poniżej...







4 komentarze:

  1. Jakie ładne zdjęcia Stefcik!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne bo śpię czyli sie nie ruszam- najlepiej brać z zaskoczenia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaaaaki jęzor różowiutki :D Gratuluję opanowania kanapy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przedostatnie zdjęcie MISTRZ, no naprawdę :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń

Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.