5 marca 2015

Bokser w spa czyli zamach na psią godność.


Czytam wasze blogi, przeglądam fejsa i widzę, że niemal wszyscy stosujecie jakieś mniej lub bardziej wyszukane zabiegi pielęgnacyjne na swoje futra. No i czuje się jak lump bo ja nie stosuje prawie żadnych poza malowaniem paznokci ale o tym już było w zeszłym roku. Zgodnie z dewizą naszej "ulubionej" Majki w telewizora "moda zaczyna się pod ubraniem". Postanawiam się zatem przyjrzeć bardziej co tam u mnie jest pod tymi wszystkimi tiulami i gipiurami. Zaczynam  od początku czyli od kufy. Oczy podkrążone, ropa leje się spod powieki, w nosie glut poranny standardowy. Na obślinionych faflach resztki wczorajszej kolacji, w uszach miodzio z dodatkiem piachu wprost z lasu. Schodzę niżej. Za uszami delikatne ślady błocka sklejające sierściuchę. Pod paznokciami mogiła. Pod ogonkiem...ten szczegół wam daruje. No słowem syf z gilem. No i zawstydziłem się. Zdecydowanie wpisuje się w nasz domowy podział - samice wypachnione, samce tyle o ile żeby uszło. Pomyślałem - przytulę się do K., on mnie zrozumie. Niestety nicpoń odpycha mnie z odrazą.

Co robić? Trzeba zrobić psa, yyy, spa. Spa dla psa. Słyszałem ostatnio, że znajomi M. ze stolycy wożą swojego kudłacza do Łodzi bo tu najlepsze fryzjerki w całym kraju są. No tak, ale odkąd K. odciął mnie od kasy za ucieczkę na ostatnim spacerku to mnie raczej na takie luksusy nie stać. Pozostaje łazienka i poszperanie w kosmetyczce M. Idę zatem dumny z pomysłu w kierunku jej spargalów. I tu następuje nieoczekiwany zwrot akcji. K. zatrzaskuje drzwi łazienki i z morderczym uśmiechem i gracją rzeźnika pakuje mnie do wanny. A więc to była zasadzka! Czy nie można zastosować jakiś mniej inwazyjnych metod człowieku? Może zamiast kąpieli wystarczy, że się wyperfumuje ? K. jest jednak nieugięty - to jeden z tych typów, który jak sobie coś postanowi to nie spocznie póki nie wykona zadania. Dzięki temu widujemy go z M. od przypadku do przypadku bo praca ważniejsza przecie od rodziny, ech... No i się zaczęło - najpierw wodą zimną po pęcinach, potem gorąca po karku - kupta se termometr zanim zaczniecie zwierze katować! Temperatura na szczęście się unormowała a ja widzę w lustrze obraz nędzy i rozpaczy, zmokłą kurę widzę proszę państwa. "Weź mój szampon, ten wegański, nie zaszkodzi mu". A skąd ty kobieto wiesz, ze nie zaszkodzi? Chemikiem jesteś w tym muzeum czy co? A może właśnie zaszkodzi ?  Może oczy wypali ? Może długofalowe skutki uboczne wystąpią ? Mycie głowy połączone z masażem - tyle, że masażysta chyba w piekarni praktykował bo ugniata mnie jak ciasto na pączki. No i stoję jak ta sierota, moknę, piana do nosa spływa, kicham i stoję.
"Poczekaj! Pójdę po aparat." No chyba żeś ocipiała! Poszła jednak i przyniosła. O nie - myślę sobie, nie dam ci tej satysfakcji. Wiercę się, żeby ostrości nie złapała. nie będziesz zbrodni tej na futrze dokumentowała tym ustrojstwem. Nie wyciekną zdjęcia moje w tym stanie, o nie!

Woda przestaje lecieć, kurek dokręcony. Następuje faza osuszania. Oszuszyć to ja się mogę sam i to tak się osuszę zaraz, że całą łazienkę będziecie mieć po tym do sprzątania i otrzepuje się. Krople malowniczo ląduja na kaflach, podłodze, lustrze, słowem - wszystkim. Zemsta musi być. Molestowanie zakończone sukcesem, mogę wyjść z piekielnej wanny. No to wychodzę, po drodze zostawiam rysy na obudowie i cieszę się w duchu bo na pewno ich to zmartwi bo wanna nówka sztuka. Choć muszę przyznać, że plusy mycia są dwa: 1. w trakcie mogę bezkarnie pić wodę spod prysznica a jak wiecie taka woda jest najlepsza na świecie oligoceńska prawie  2. po wszystkim dostaje podgryzka XXL za straty moralne.

Ponownie zerkam w lustro - każdy włos w inną stronę, zero ropy w oku, dupka czysta i świecąca jak u pawiana - nie jestem już tym samym bokserem co jeszcze kwadrans temu. Czuje się jak goguś bez tego męskiego zapachu końskiego łajna i cygar.
Jedyne co mnie w tej sytuacji pociesza to fakt, ze nasz prosiak jest jeszcze gorszym syfiarzem. Patrzę w klatkę a ten siedzi na swoich siuskach - fuuuuuuuj, świnia! Wcina to swoje siano i szydzi ze mnie spode łba. Wiem, że szydzi bo na moim oczach robi kolejne bobki jedząc jednocześnie selera (cóż za przemiana materii !).  Zazdroszę mu ale się nie przyznam. Trza wyschnąć.  Usadawiam się więc na swoim koszyczku w pełnym słońcu i sobie sobie namiastkę solarium dla ubogich. Zasypiam a w snach tarzam się w zdechłym ptaku - mogą mi odebrać godność ale marzeń mi nie zabiorą, hrrr...



11 komentarzy:

  1. Hahahaha Stefcio jest świetny!! Macie więcej fot z kąpieli?
    Pozdrawiam!

    jackterror.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko te dwie do czegoś się nadawały - skutecznie utrudniam wykonywanie dyskredytujących mnie fotek.

      Usuń
  2. Stefan Mistrz! Cardimania Team woli sarninkę i łosinkę do wytarzania się ;) ale ptakiem zdechłym też nie pogardzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha Mistrzunio :).
    U nas niemożliwe jest nawet włożenie psa do wanny, a słysząc wodę dostałby zawału. Pozostają kąpiele latem na ogródku, podczas których i tak jest strasznie zestresowany. Ale do jeziora to pierwszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, przypomniałas mi fontanne ze szlaucha u babci w ogródku ! Niech juz będzie lato...

      Usuń
  4. Hahaha, zdjęcie w czepku powala na łopatki ;) Habsterski nie jest może wielkim fanem domowych kąpieli pod prysznicem, ale sam wejdzie, grzecznie stoi, jak go masuję podczas mycia, to nawet jest zadowolony. Jednak nie oszukujmy się, gdyby mógł, to pewnie zrezygnowałby z tej czynności.

    Pozdrawiamy,
    Ola i Habs

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha :) Rozbawiły mnie te zdjęcia ;)

    Pozdrawiam!
    Świat Niko

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy7/3/15

    U babci w ogrodku hmmmm u babci

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy7/3/15

    Fontanna u babci na wsi hmmmm u babci

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa co za zdjęcia z czepkiem!! Umieram ! <3 Hahaha już widzę boksery rodziców w takiej konfiguracj i - boksery to taka rasa co idealnie komponuje się z tego typu zdjęciami! <3 cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń

Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.