13 maja 2014

Haj Feszyn


W miniony weekend zabawiłem nieco na Feszyn Łiku. To taka impreza, na którą schodzą się różne indywidua więc i mnie nie mogło zabraknąć. W prawdzie moje znajome projektantki w tym roku odpuściły sobie tę imprezkę uznając, że są już na to zbyt sławne ale i tak udało mi się jakoś wkręcić. Zresztą nie "jakoś" tylko zupełnie na legalu - jako szafiarka nie mogłem przecież mieć kłopotów na bramce. Każdy, ale nie ja! Byli wszyscy, cała Warszawka i Zduńska Wola. Buzi buzi z Makadamią, którka pogawędka o tipsach z Jessiką, wymiana wizytówek z Maff. Ale szczerze mówiąc najbardziej zależało mi na spotkaniu z Miss Gizzi czyli Michałem Witkowskim, który ostatnio podkradł mi trochę publiczności brylując w towarzystwie fashion victims. Na początku jego blogerskiej kariery szczerze się gościem podjarałem ale kiedy zablokował mnie na swoim profilu na FB (sic!)  ręce mi opadły. Chyba się chłopaczyna zbulwersował i uniemożliwił mi dodawanie komentarzy. No cóż, poznał mnie rzecz jasna w tłumie i strzelił focha omijając szerokim łukiem. A szkoda bo przez chwilę miałem nadzieję zaproponował mu fuzję czyli połączenie naszych blogasków i stworzenie multibrendowej marki Miss Boxer a tak to niech się buja zazdrośniki i sam sobie klici te swoje wypociny. Pozostało mi towarzystwo Jacykowa i innych barwnych ptaków,z których jestem najbarwniejszym ( z takim ptakiem- wiadomo!).

Biforki, afterki, pierwsze rzędy, pijane modelki, ścianki. Mieszkanie w Łodzi , stolicy korków, zasikanych bram i pięknych studentek  ma same plusy. Zaletą jest też to, że po zmyciu z siebie tego dizajnerskiego kurzu, w którym się nurzałem przez ostatnich kilka dni mogłem po prostu uwalić się na kanapie i odespać z K. u boku. 

PS: Mam gorącego niusa dla wszystkich tych, którzy znają K. ! Z okazji Faszyn Łiku...nie założył długich spodni. Jego wierność swojemu stylowi jest godna podziwu. Czekamy na naśladowców!




Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.