19 stycznia 2015

#instadog mimo woli

Niniejszym donoszę, że mój, nad wyraz uroczy wizerunek został wykorzystany bez mojej zgody a nawet wiedzy w celach lanserskich nie dotyczących mojej osoby. Jestem tym faktem głęboko poruszony. Poziom bulwersacji wzmaga świadomość, iż tego, godnego potępienia z całą siłą czynu dopuściła się osoba, której wierzę (wierzyłem!) bezgranicznie. Osoba rasy ludzkiej, którą co rano witam merdaniem ogona (choć jest to ruch fantomowy bo jak wiecie ogona zostałem pozbawiony jeszcze w kołysce).Osoba, którą darzę (darzyłem!) szacunkiem tak wielkim, ze jak żadnego innego człowieka na świecie zalewałem falą śliny ze szczerej miłości. Ta właśnie osoba okazała się niegodną moich uczyć. Znacie program "Diabeł w moim domu" ? No to wiecie jak się teraz czuję!

Przyzwolenie na spanie w pościeli, o którym mowa była w poprzednim wpisie była, jak się okazało, jedynie podstępna próbą uśpienia mojej czujności. I to uśpienie właśnie - w przenośni i dosłownie zostało wykorzystane.

Ale od początku - nadeszły święta, zapanowała powszechna radość ( u M. ) i równie powszechny wkurw (  u K. ). Z tej irytacji chyba K. postradał zmysły i podsunął M. pomysł zainstalowania sobie Instagrama. To narzędzie szatana wkroczyło w nasze życie jak rozpędzona machina. M. długo się opierała aż dorwała zdezelowany telefon, który mimo toczenia się po chodniku jakimś cudem jeszcze działa no i zaczęło się ! Pstryk tu, pstryk tam, wariactwo jakieś! "O, jaki ładny cień. Pstryknę go", "O, fajny liść. Pstryk!", ", "O, cegła! Pstryk!", "O, kupa! Nie, jej nie pstryknę...na razie". I tak przez boży tydzień. Jej zainteresowanie naturalnie przeniosło się też na inny cud natury - skromne acz lśniące, niczego nie spodziewające się psie czułko pełne snów o sławie. Psie czyli moje jak się zapewne domyślacie. A od pstryknięcia do upublicznienia swojego wątpliwej jakości artyzmu całemu wszechświatowi chwila jest krótka. Tak oto zaistniałem, choć nie chciałem, nie prosiłem, na rzeczonym Instagramie z najbardziej debilnymi hashtagami ever typu "instadog", "top model"  i "OMGheissocute".  Niektórzy to na pewdę powinni mieć zakaz używania aparatów (pędzli, ołówków, rysików też).

Skąd oburzenie moje tak wielkie? No cóż, zazwyczaj, jak każdy porządny polski celebryta, mam pełną kontrolę nad swoim wizerunkiem w sieci i autoryzuje wszelkie foty (nawet paparazzo) a tu taki klops. Jeszcze jakby się ograniczyła do jednego zdjęcia to bym jej odpuścił ale sytuacja od tamtego czasu już się powtórzyła i obawiam się, że będzie tego coraz więcej...

via www.instagram.com/una_paloma_blanca
Jeśli chcecie zobaczyć naprawdę ciekawy psi profil na Insta to obczajcie sobie The Dogist. Co dzień inny psiak staje się bohaterem dnia. Na dodatek autor zdjęć prowadzi akcję wspomagania zwierzaków ze schronisk i ogólnie lubimy go !

Pamietacie mój przepis na popisowa zdjęcie (również na Insta) z zeszłego roku?
http://stefanboxer.blogspot.com/2014/01/jak-zostaem-szafiarka.html

Follow my blog with Bloglovin

3 komentarze:

  1. Anonimowy19/1/15

    Stefan!!! jakie ty masz straszne zmarszczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooo, Stefany - nowy szablon bloga, oficjalny instagram - przecie do przodu jak szaleni :D Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję super zmian. A po tym jak dodałam Was do obserwowanych na instagramie, miałam fazę na słuchanie piosnki "Una paloma blanca" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję w imieniu Stefka, serce rośnie :)

      Usuń

Stefcikowi będzie miło, jeśli skomentujesz nie skrytykujesz.